Pies bronił 79-letnią kobietę przez ponad 20 godzin

Kiedy wszystko zawiodło Emmę – w tym jej zdrowie i sprzęt medyczny – to właśnie jej najlepszy przyjaciel stanął na wysokości zadania.

Kobieta leżała bezradna na polnej drodze niedaleko swojego domu. Dzielny labrador retreiver nigdy nie opuścił boku swej pani. Dwadzieścia ciężkich godzin wydawało się być dla Emmy wiecznością. „Całe szczęście, że Crackers pozostał przy mnie” - opowiada już po całym zajściu.

Tego pięknego dnia Pani Iverson wybrała się na popołudniowy spacer. Miała zamiar odwiedzić swoją siostrę, mieszkającą w pobliżu. Niestety próba przejścia dwukilometrowego odcinka polnej drogi mogła zakończyć się tragedią. Emma upadła gdy chciała podnieść z ziemi gałąź. „Kiedy zaczęłam się schylać, nagle zakręciło mi się w głowie i straciłam równowagę” - opowiada. Każda próba podniesienia się z miejsca kończyła się niepowodzeniem ponieważ straciła władzę prawie w całym ciele. Starsza pani zawsze nosiła ze sobą specjalne urządzenie, którego przycisk pozwalał na natychmiastowe wezwanie pomocy. Ale niestety i tutaj szczęście ją opuściło. „Wciskałam go i wciskałam, ale tym razem nikt nie przyszedł. Nie wiedziałam co robić”. Nikt nie mógł usłyszeć jej wołania o pomoc.

Czas mijał a stan kobiety nie poprawiał się. Wkrótce zapadł zmrok i ciekawskie szopy zbliżały się z zainteresowaniem. Całe szczęście Cracers zdołał je odgonić. „Kiedy zrobiło się naprawdę ciemno wydawało mi się że usłyszałam powarkiwanie kojotów. Tak bardzo się bałam.” - opowiada Emma. Również w tym miejscu dzielny labrador pokazał swą miłość do właścicielki. Te z odważniejszych, które podchodziły bliżej za każdym razem były przepędzane przez Cracersa.

Emma drżała ze strachu całą noc. Jedyne co ją pocieszało to obecność kochanego psa. Jej organizm powoli się odwadniał i nie miała ze sobą lekarstw. „Przelatywały mi prze myśl najgorsze opcje. Co jeśli nikt mnie nie znajdzie...?”. W końcu zapadła w sen. Kiedy się obudziła, słyszała przejeżdżające ciężarówki na pobliskiej drodze. Niestety nie miała nawet tyle sił, żeby pomachać ręką.

W końcu albo straciła przytomność albo z nów zapadła w sen. Krótko po południu zauważył ją listonosz. „Byłem zaskoczony, że jej nie ma. Usłyszałem szczekanie psa i zacząłem się rozglądać. Dostrzegłem ją nieprzytomną na drodze. Jej pies był cały czas przy niej” - opowiada młody mężczyzna.

Starsza pani spędziła w szpitalu dziewięć dni. „Pielęgniarki powiedziały mi, że gdybym leżała tam jeszcze kilka godzin to nie wiadomo jakby się to wszystko skończyło” - opowiada Emma. Obecnie kobieta jest już bezpieczna w domu. A co z dzielnym labradorem? „Sadzam go przed telewizorem i oglądamy razem Lessie. Może następnym razem w takim wypadku pobiegnie po pomoc” - dodaje z uśmiechem pani Iverson.  

Kategoria: