Nowa rodzina mówi, że jest najlepszym kompanem na świecie, i że nie potrafią wyobrazić sobie choćby jednego dnia bez niego. Historia Sammy'ego, który z „brzydkiego kaczątka” stał się „pięknym łabędziem” pokazuje nam, że w życiu wszystko jest możliwe. Każdy pies może dostać drugą szansę. Potrzebna jest tylko odpowiednia osoba, która dostrzeże jego lepszą stronę.
W przypadku Sammy'ego tą osobą okazał się Adam Whitherspoon, prowadzący lokalną placówkę treningową, która specjalizuje się w tresurze jednostek K-9. To właśnie on dostrzegł ten nieoszlifowany diament. Sammy okazał się zbyt energiczny dla swojego właściciela. Już przy pierwszym spotkaniu Adam wiedział, że Sammy był po prostu niezrozumiany. „Bardzo ciężko było go powstrzymać przed skakaniem na ludzi i obwąchiwaniem ich. Wykazywał też zachowania destrukcyjne” - podsumowuje.
Adam nie ukrywa – „Nigdy nie przyszło by nam do głowy żeby wziąć tego psa na testy. Nie sądzilibyśmy, że pasowałby do jakiejkolwiek pracy w policji. Jednak w jego przypadku miałem dziwne przeczucie, że coś może z tego być”. I nie mylił się. „Jego instynkt myśliwski był poza skalą. Nie widziałem wielu takich psów”.
Przypadek Sammy'ego zapowiadał się niezwykle obiecująco i Whitherspoon wziął go na szkolenie. I wtedy narodziła się nowa gwiazda. Ten pies okazał się naturalnym tropicielem. Jego umiejętności okazały się na tyle dobre, że szybko znalazł pracę w departamencie policji w Walnut Cove.
Whiterspoon mówił, że pomimo jego niezwykłego węchu i niesamowitych zdolności, Sammy jest nietypowym psem policyjnym. Idealny przykład historii w stylu „od zera do bohatera”. Naprawdę rzadko można spotkać policjanta z mieszańcem boksera i hounda, jednak kiedy widzisz go przy pracy, to naprawdę zasługuje na olbrzymi szacunek. Tak dobrze wykonuje swoją pracę”.
Przez ostatnie trzy miesiące Sammy pracował z Justinem Gallimorem. Był wspaniałym uzupełnieniem nie tylko dla Justina lecz dla całej jego jednostki. Współpracownicy doceniają go nie tylko za świetną robotę, ale także za to że potrafi być wspaniałym towarzyszem. Dano mu drugą szansę i wykorzystał ją. Kiedyś niechciany, dziś rozchwytywany. Jego nowa rodzina, którą jest jednostka policji nie ma zamiaru go nigdzie oddawać.
„Te trzy miesiące na prawdę pozwoliły mi się z nim zżyć. Ciężko byłoby go teraz oddać” – dodaje Gallimore.